piątek, 8 marca 2013

ROZDZIAŁ 20 - OSTATNI

Sophie wylądowała z wręcz kocią gracją. Tylko jej mina ani trochę nie była elegancka.
Wyprostowała się i wciągnęła powietrze głęboko w płuca. Rozglądnęła się po sali i w końcu jej wzrok zatrzymał się na mnie.
- Sollange ! - zacharczała. W ogóle nie przypominała dawnej Sophie.
- Sophie, kto Ci to zrobił ? - szepnęłam.
Nagle jej twarzy zagościła czysta furia.
- Zapłaci mi ! - krzyknęła i ruszyła ku drzwiom.Ku mojemu zaskoczeniu te otworzyły się z hukiem i do sali wparowało kilka wampirów z bronią.Nie trudno było odszyfrować ich zamiary.
- Uciekaj! - krzyknęłam.
Sophie wyglądała na zdezorientowaną i już otwierała usta by coś powiedzieć, gdy za jej plecami zmaterializował się Nicholas i wbił jej kołek prosto w plecy.
Ta padła jak długa na ziemie i z jej ust wydobył się żałosny skowyt zanim zamieniła się w proch.
Zamarłam z przerażenia na widok całej tej akcji.
- Kto by pomyślał że będzie aż tak głupia by tu po mnie przyjść. - zaśmiał się Nicholas.
- Ty jej to zrobiłeś ?! - warknęłam. - To byłeś ty!
W sekundę znalazł się przy mnie i zaśmiał mi się prosto w twarz. - A niby kto inny?
- Jesteś chory. - syknęłam z nieukrywaną goryczą.
- Spokojnie, maleńka. - odparł, głaskając mnie po policzku. - To samo czeka ciebie.
Prychnęłam pogardliwie. - Musiałabym być wampirem.
- To właśnie kolejny etap mojego planu.- zamruczał i zanurzył kły w mojej szyi.
Tym razem pił tak długo aż straciłam przytomność.
Równie dobrze mogłabym się obudzić na księżycu. Cała sala była zapełniona ludźmi walczącymi wampirami.
Pewnie gdyby wszystko mnie nie bolało szybciej zorientowałabym się że wśród walczących widzę prawie same znajome twarze. Mama , tata , Pan Sparks, Lucas z Trinity a nawet Zoe. Ich przeciwnikami byli oczywiście kumple Nicholasa, tyle że on sam wyparował.
Wciągnęłam powietrze do płuc i poczułam dziwny metaliczny zapach. Nagle przeszywający ból przeszył mi gardło.Złapałam się za nie obiema rękami w ostatnim akcie desperacji jakby to miało mi pomóc.
Co se dzieje? - pomyślałam. I wtedy wspomnienia zaczęły napływać falami. Nicholas pochylający się nade mną, pijący moją krew a potem witający mnie w swoim świecie. To były tylko nie liczne przebłyski świadomości ale wystarczające, bym pamiętała moment gdy mój największy wróg chciał wbić mi kołek w serce. I wtedy w sali zaczęli pojawiać się łowcy. Cały zakon.
Podniosłam się z podłogi i szurając nogami szukałam źródła zapachu.
- Niemożliwe. - powtarzałam sobie. - Nie mogę być ..
Nagle ktoś złapał mnie za gardło. Uścisk był mocny ale w przypływie adrenaliny złapałam napastnika i dzięki nowej sile wyrzuciłam w powietrze jakby nie ważył więcej niż piórko. W samą porę by Zoe rzuciła się na niego i zmieniła w proch.
- Sol ! - zawołała. 
Podbiegła do mnie i chwyciła za ręce. - Tak mi przykro. Nie wiem co Ci powiedzieć.
Przytuliłam ją mocno i łzy zakręciły mi się w oczach.
- Nic nie mów. To nie twoja wina. Nicholas.. - nagle urwałam.- Gdzie on jest ? I jak mnie w ogóle znaleźliście?
- Cam. On zadzwonił do twoich rodziców. Gdy się tu zjawiliśmy Cam od razu rzucił się na Nicholasa. Tyle ich widziałam.
- Musze ich znaleźć.- wyrwałam się z ramiom Zoe i ruszyłam ku drzwiom. 
- Sol, na pewno dobrze się czujesz ? Dziwna jesteś jakaś. - usłyszałam za plecami zanim wyszłam.
Nagle ogarnęła mnie głęboka rozpacz. Jak mama przyjmie to kim, teraz jestem ?
Miałam być łowcą, a teraz sama stałam się wampirem. Zwierzyną na którą miałam polować.
Ale może jakoś da się to wykorzystać. Co nie co wiedziałam o wampirach, jakby nie było.
Skupiłam się i wysiliłam słuch. Nie wiem, czego się spodziewałam ale na pewno nie głuchej ciszy.
Nic nie słyszałam , kompletnie. Poczułam panikę. Co, jak zjawie się za późno ? 
Przeszłam kilka korytarzy i znów nasłuchiwałam. Mam was !
Ruszyłam biegiem na dach. 
Gdy tam dotarłam moja twarz wykrzywiła się w niemym szoku.
Cam stał tyłem do mnie, pod stopami miał proch. - Pewnie Nicholas - pomyślałam.
- Zaraz, zaraz. Czemu ten idiota celuje kołek w siebie?
- Cam ! - zawołałam.Odwrócił się i zbladł jak śmierć. Wyglądał jakby zobaczył ducha.
- Sollange ? Ty żyjesz ?
- A czemu miałabym nie żyć ? - to była poważna chwila ale mina Cama pozostawiała wiele do życzenia.
- Leżałaś tam i nie oddychałaś..Tak mi sie przynajmniej wydawało - zawahał się na moment -Myślałem..
 Spojrzałam na niego ze smutkiem w oczach. Trudno, co się stało to się nie odstanie.
- Dobrze myślałeś. Nie oddychałam. - wyszeptałam i poczułam jak łzy pieką mnie pod powiekami.
- Ale przecież .. - zaczął Cam.
- Zmienił mnie! - zawyłam żałośnie i z gardła wyrwał mi się szloch. - Zmienił mnie w wampira, Cam !
Momentalnie znalazłam się w jego ramionach.Głaskał mnie po włosach i uspokajał.
- Zabił mnie i zmienił .- lamentowałam. - Co powiedzą rodzice ?
- Będzie dobrze. To nie twoja wina. Nic już nie zrobimy.
Staliśmy tak jeszcze chwile i ruszyliśmy do głównej sali. Łowcy już kończyli walkę  Oczywiście z wygraną na ich koncie. 
- Sollange!- zapiała mama gdy przekroczyłam próg sali. Rzuciła się do mnie i przytuliła. - Tak się bałam.
Wszyscy zebrani zrobili duże koło wokół nas jakbym była jakimś pudlem na wystawie psów.
- Wracajmy do domu. - powiedział tata.Miał rozcięte czoło i wyglądał na wyczerpanego. Jak wszyscy z resztą.Wszyscy patrzyli na mnie z takim współczuciem i smutkiem przez to co mnie spotkało.
A nie znali nawet całej prawdy o ogromie zniszczeń.
-Mamo, muszę wam coś powiedzieć.- zaczęłam ostrożnie patrząc każdemu z osobna w oczy. - Nie wiem jak to przyjmiecie, ale proszę Was, zrozumcie że to nie moja wina. - znów zaczęłam płakać.
Wszystko jest do kitu, pomyślałam.
- O co chodzi, Sol ? - spytał tata.
Gdy nie odpowiedziałam, do akcji wkroczyła mama. Położyła mi zachęcająco dłoń na ramieniu i przemówiła opiekuńczym głosem. - Możesz nam powiedzieć, co kol wiek to jest.
- Zmienił mnie w wampira.-zaszlochałam - Nicholas mnie zabił i zmienił w wampira.Jestem jedną z nich, mamo.- schowałam twarz w dłoniach. Mama aż zachłysnęła się powietrzem i jej ręka momentalnie sfrunęła z mojego ramienia jakby się mnie brzydziła.
Wszyscy zgromadzeni wydali okrzyk zaskoczenia, nie którzy rozpaczy.
Gdy już zaczynałam myśleć że nie ma po co dalej żyć i byłam w stanie prosić kogoś by mnie dobił, tata objął mnie ramieniem i uśmiechnął się . 
- To nawet lepiej - powiedział.
Patrzyłam na niego jak ciele na malowane wrota nie wiem ile czasu, aż w końcu raczył mi wyjaśnić o co chodzi.
- Dziś wiele się wydarzyło. Po dzisiejszym bohaterskim czynie Camerona, który uratował Ci życie razem z radą zakonu postanowiliśmy zaproponować mu wstąpienie do zakonu.Oczywiście ze względu na Ciebie, zgodziłby się , ale byłby jedynym wampirem w zakonie. Z racji tego, to że ty też nim teraz jesteś nie będzie się czuł inny. - Dokończył tata z uśmiechem.
- He.. - otworzyłam szeroko buzie i oniemiałam. Zdaje się że moje życie zmieniło się w jakiś głupi żart, a ja jestem jedyną, która go nie łapie.Wszyscy zaczęli mi wyjaśniać o co chodzi aż w końcu połapałam.
Więc jednak nie zginę , pomyślałam, dalej jestem łowcą tyle że wampirzym i to z Camem u boku jako partnerem. Chyba jednak umrę, ze szczęścia.
Zaraz, tylko czemu Zoe i Lucas trzymają się za ręke ? Posłałam im zdziwione spojrzenie na co tylko się zarumienili. No jasne..
Miesiąc później wszystko się w miarę ustatkowało.
W zakonie pojawiły się dwie nowe pary. Jedna ludzka, druga wampirza.
Swoją drogą, zaczęłam dogadywać się z Zoe jeszcze lepiej niż przed poznaniem Cama. Szkoda tylko, że przez swojego nowego chłopaka ma dla mnie tak mało czasu. 
Poznanie Camerona przy spożyło mi wiele bólu i cierpienia, ale gdybym mogła cofnąć się w czasie zrobiłabym to samo by być z osobą którą kocham.I spędzę z nią wieczność.



FINITO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz