- A ja myślałam że od tego jest budzik. – oburzyła się mama kierując się do salonu.
- Tak, nastawiłam trzy i nic to nie dało. – Podczas gdy ja lamentowałam sobie nad własną niepunktualnością, w kuchni zrobiło się cicho więc podreptałam za mamą.
Już miałam dalej wygłaszać mowę na temat mojego niefortunnego budzenia, ale słowa ugrzęzły mi w ustach.
- Sto lat kochanie !- rodzice razem z bratem stali przy stole, na którym leżał wielki urodzinowy tort z siedemnastoma świeczkami i szczerzyli się do mnie wesoło. Kurde! Niech żyje głupota, pomyślałam. Tylko , ja Lillian Evans, dziś szczególnie spóźniona i nieogarnięta mogłam zapomnieć o własnych urodzinach.
- Dziękuje wam. – powiedziałam gdy tamta trójka rozpoczęła grupowy uścisk.
- Prezenty rozpakujesz później bo … – zaczął tata, lecz Luke przerwał mu niegrzecznie.
- Z wyjątkiem tego. – dorzucił podając mi dość dużą kopertę.
- Co to ? – spytałam głupio.
Luke najwyraźniej nie zamierzał odpowiadać, bo podał mi kopertę i wyszedł cicho z pokoju.
- Pewnie list i niespodzianka od cioci Sarah, wysyła Ci coś co rok.. A teraz idź już bo się spóźnisz. – zagrzmiała podając mi torebkę i popychając do wyjścia.
Tak, to cała ja. Zakręcona na maksa.. Dziś skończyłam 17 lat. Mieszkam z rodzicami i bratem w Southampton, w Anglii. Jestem zwykłą nastolatką, niczym nie wyróżniającą się. Mam dość długie nogi, z których jestem zresztą bardzo dumna, ciemno brązowe włosy spływające falami na ramiona i zielone oczy. Tak jak mówiłam, niczym specjalnym się nie wyróżniam.
Gdy zajęłam już miejsce w autobusie, wyjęłam z torebki list i otworzyłam go. Spodziewałam się bardziej jakiejś kartki w stylu tych z rysunkiem Barbie i wygrawerowanym na złoto wiekiem i filmu DVD, jak to miała w stylu wysyłać ciotka Sarah ale w kopercie była tylko zwykła kartka wyrwana z zeszytu i złożona na pół oraz gruby zeszyt. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu na kartce pisało że nadawcą jestem...ee.. ja sama.
- Co, do diabła. – pomyślałam skanując podejrzliwie kopertę. Nie mogła zostać przysłana przez pocztę bo nie było na niej nawet znaczka pocztowego, nie mówiąc o danych ``prawdziwego`` nadawcy. Ciekawe gdzie mama ją znalazła, trzeba ją będzie później spytać. Schowałam kopertę z zeszytem z powrotem do torby ale list postanowiłam przeczytać. Nawet jeśli ktoś po prostu robi sobie ze mnie jaja, nic nie zaszkodzi przeczytać co nabazgrał w środku. Tak z czystej ciekawości..
Do 17- letniej mnie, jak się masz ?
Piszę do Ciebie z przyszłości odległej o 10 lat.
Pewnie zastanawiasz się po co to robię. Otóż, jest coś , co chciałabym abyś dla mnie zrobiła.
Nie chcę popełnić pewnych błędów ponownie , dlatego w tym liście piszę co się wydarzy, byś tym razem , w przeszłości ,mogła wybrać odpowiednią drogę i podjąć dobrą decyzje.
Ja już nie mam takiej możliwości..
[ 1 września ]
Mimo że włączyłaś kilka budzików, I tak zaspałaś a na dodatek zapomniałaś o własnych urodzinach. Nie martw się, zdążysz. Spóźni się za to Evelyn.
Jeśli jeszcze masz czas, powtórz sobie ostatnie lekcje z matematyki z przed wakacji. Pan Clancy zrobi test powtórzeniowy.Nie zaliczysz.
Do klasy dołączy nowy uczeń który przeniósł się z Londynu. Nazywa się Ren Howard.
Panie, broń mnie przed idiotami. – pomyślałam.
Zdezorientowana patrzyłam na list. Byłam bliska wybuchu śmiechu. To było nie tylko niedorzeczne, to było po prostu niemożliwe. Ale brawa za pomysłowość, jakby nie było. Pomysł był dość interesujący. Jako że akurat dojechałam do mojego przystanku schowałam list i ruszyłam do szkoły. Postanowiłam nie przejmować się takimi bzdurami.
- Lilly ! – ktoś rzucił mi się na plecy. – Wszystkiego najlepszego !
- Cześć Lui. I dziękuje – odpowiedziałam zdyszana jakbym co najmniej przebiegła maraton a nie przeszła przez korytarz z przyjaciółką na plecach. Ggy byłyśmy już przy klasie w końcu łaskawie zeskoczyła na ziemie i mocno mnie uścisnęła. Luisa Price była moim całkowitym przeciwieństwem. Platynowe blond włosy, troszkę za dużo samoopalacza i ozdób. Ale znałyśmy się od zawsze. Ogólnie dzieciństwo miałam bardziej niż fajnie , a to wszystko dzięki piątce najlepszych przyjaciół pod słońcem. Każde z nas jest inne – pod względem wyglądu jak i charakteru a mimo to nie potrafimy bez siebie żyć.. I oto jedna z tej cudowniej piątki stała właśnie przede mną i patrzyła na mnie swoimi niebieskimi jak niebo oczami. Kochałam jej oczy. Serio, sama chciałabym takie mieć.
- Jak wakacje ? – spytała melodyjnym głosem. – Bo moje super. Poznałam duuużo fajnych chłopaków. Jednak wakacje z rodzicami mają swoje plusy.
- A tak strasznie płakałaś że wolisz zostać tutaj. Ja w wakacje nie robiłam prawie nic. Może odwiedziłam kilku krewnych i tyle. – odpowiedziałam. Luisa bowiem, jako jedyna z naszej szóstki miała w tym roku tyle szczęścia, i pojechała na wakacje z rodzicami do Hiszpanii. W ogóle gdzieś pojechała. Ja i pozostała czwórka strasznie jej zazdrościliśmy.Jako że miasto leży blisko morza , prawie codziennie leżeliśmy godzinami na plaży jak placki. W Sali była już większa połowa klasy.
- Gdzie reszta ? – spytałam Lui, gdy nie mogłam zlokalizować ani jednej twarzy.
- Chłopaki gdzieś na korytarzu, a Georgi jeszcze przed chwilą tu była. – odpowiedziała wykręcając głowę na wszystkie możliwe strony. Nagle ktoś tak niespodziewanie położył mi rękę na ramieniu, że aż cicho pisnęłam. A ja nigdy nie piszczę, naprawdę. No może raz mi się zdarzyło, gdy razem z bratem postanowiliśmy zrobić polowanie na duchy, zaraz po tym jak usłyszeliśmy jakieś niezidentyfikowane odgłosy dobiegające ze strychu. Akurat oglądaliśmy `Nawiedzone Domy`, więc wiedzieliśmy mniej więcej od czego zacząć. Poszliśmy na strych, siedzieliśmy w ciemności i nasłuchiwaliśmy. Właśnie wtedy jakaś czarna masa wyskoczyła zza szafy. W prawdzie życie nie przeleciało mi przed oczami, ale wydałam z siebie wrzask na cały regulator. Jestem prawie pewnie że do dziś odbija się echem gdzieś w kosmosie. Wolę nie mówić jak zareagował Luke. Biedak, do dziś boi się tam wchodzić. Okazało się że to mama chciała nam odpłacić za to, że mimo wyraźnego zakazu z jej strony i tak oglądaliśmy horror po 22.
- Jestem. – usłyszałam za sobą głos drugiej z cudowniej piątki. Odwróciłam się i obie z Lui wyściskałyśmy przyjaciółkę, i mimo że ja widziałam ją zaledwie w zeszłym tygodniu wyglądało to jakbyśmy się nie widziały całe wakacje. Georgina Torres miała prawdziwy talent do pojawiania się dosłownie znikąd Tak samo jak do znikania w najmniej oczekiwanych momentach. Pytaliśmy jej już wielokrotnie czy może nie należy do jakiejś tajnej organizacji ninja, ale odmówiła odpowiedzi. Georgi z kolei miała kruczoczarne włosy do ramion i brązowe oczy. Jeśli chodzi zaś o ubiór, to w przeciwieństwie do Lui i mnie preferowała ciuchy w kolorze czerni i ewentualnie brązu. Krótko mówiąc, była mroczna ,i tyle na ten temat. – Wszystkiego najlepszego ,Lilly !
- Dzięki – znów ją wyściskałam. Najwyraźniej one pamiętały o moich urodzinach, podczas gdy głównej zainteresowanej wypadły z głowy.
- Dawnośmy się nie widzieli. – zawołał z progu klasy Christopher Thorne, zdrobniale nazywany Chrisem. Trzeci z cudownej piątki był typem sportowca. W każdym calu. Blond włosy, które powinien dawno temu obciąć, związane miał na karku w kucyk. Niebieskie oczy rzucały wesołe błyski. Najlepszy w reprezentacji szkoły z piłki nożnej. Kapitan drużyny i przewodniczący klubu nożnej. Zawsze roześmiany i życzliwy dla wszystkich. Był bardzo popularny i nie narzekał na brak wyznań miłosnych i ofert szybkiego numerku w męskiej toalecie. I chodź zaklinał się że wszystkie takie oferty natychmiast odrzucał , my z Lui nie byłyśmy co do tego takie pewnie..
Zaraz za nim do klasy wszedł Oliver Wrigh. W jego brązowych włosach widać było przeplatające się gdzieniegdzie złociste błyski, będące wynikiem nieudanego eksperymentu fryzjerskiego z pasemkami. Oczywiście w moim wykonani.
Jeszcze dwa miesiące temu na prawdę wierzyłam że mam szanse zostać fryzjerką. Mój pomysł jednak umarł śmiercią naturalną, gdy zobaczyłam co zrobiłam biednemu Oliverowi. Nie chciałam by więcej ludzi musiało czuć się jak on, gdy zobaczył że jego brązowe niegdyś włosy przybrały odcień żółto- różowy.
Jak to przystało na wiecznie aż zbyt opanowanego Olliego powieka nawet mu nie drgnęła , ale mimo to czułam że gdzieś głęboko w środku najchętniej by mnie zamordował na miejscu. Zdziwiliśmy się wszyscy gdy pozwolił mi naprawić swój błąd, i tym razem wyszło całkiem całkiem. Mimo że nie był zbyt otwarty na nowe znajomości, naprawdę mogłam na nim polegać.
- Wszystkiego Najlepszego !- obydwoje rzucili mi się na szyję.
- Dziękuje Wam. Gdzie Evelyn? – spytałam nagle, uświadamiając sobie że brakuje mi jednej twarzy.
- Zaraz będzie. – odparł Ollie.
-Na pewno zdąży przed dzwonkiem. – powiedziała Lui... równo z dzwonkiem.
- Albo i nie. – rzucił Chris i ruszył do swojej ławki . Zajęliśmy swoje miejsca i do Sali wszedł nauczyciel.
- Witam wszystkich – zaczął pan Clancy – Mam nadzieje że miło spędziliście wakacje.
Wszyscy zaczęli opowiadać o swoich wakacyjnych przygodach, byle by tylko zagadać go do końca lekcji. Polegliśmy po dziesięciu minutach, akurat gdy drzwi do klasy otworzyły się z hukiem i pojawiła się w nich Evelyn Cooper.
- Przepraszam za spóźnienie. – zapiszczała zdyszana Evy.
Wszyscy zrobili wielkie oczy. Evy nigdy się jeszcze nie spóźniła. Tak samo jak nie dostała jedynki itp. Była po prostu wzorem ucznia do naśladowania. Rude włosy miała upięte w kucyk z tyłu głowy. W trzy sekundy znalazła się w swojej ławce.
- To tylko zbieg okoliczności. – pomyślałam, przypominając sobie o liście.
Spóźni się za to Evelyn.
Pan Clancy najwyraźniej nie mógł otrząsnąć się z szoku bo wpatrywał się w Evelyn z dobrą minutę. Gdy już odzyskał rezon, podszedł do biurka wyjął grubą teczkę.
- Pamiętacie jak mówiłem wam, żebyście w wakacje powtarzali materiał. Otóż teraz mam zamiar sprawdzić ile tak naprawdę powtórzyliście. Zrobimy test, proszę wyjąć długopisy. – oznajmił i zaczął rozdawać pracę.
Jeśli jeszcze masz czas, powtórz sobie ostatnie lekcje z matematyki. Będzie kartkówka.
Ciarki przeleciały mi po plecach. Dalej tłumaczyłam sobie że to tylko czysty przypadek, ale mimo wszystko wyciągnęłam list i przeczytałam ponownie. Pod koniec lekcji do Sali wszedł dyrektor .
-Witam gorąco wszystkich uczniów. Mam szczerą nadzieje, że dobrze spędziliście wakacje.Od dziś do waszej klasy dołączy nowy uczeń. Przeniósł się tu z Londynu i jest jeszcze nowy, więc zajmijcie się nim dobrze. Poznajcie Rena Howarda. – dyrektor poklepał go przyjaźnie po plecach.
Do klasy dołączy nowy uczeń który przeniósł się z Londynu. Nazywa się Ren Howard.
Teraz to przestraszyłam się nie na żarty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz