- Rena dalej nie ma ? – spytała Georgi która nagle wyrosła z ziemi tuż za moimi plecami .
- Nie ma. – odparłam. – Coś serio jest nie w porządku . Od tamtego dnia w knajpie minęły dwa tygodnie. Ren nie pokazał się w szkole ani razu. Bombardowalibyśmy go telefonami, ale nikt nie miał numeru. Wymyślaliśmy różne przyczyny. Ja byłam jednak coraz bardziej pewna że to `` Tym razem nie zapraszaj go.Wcale.`` mogło mieć z tym coś wspólnego.Naprawdę zaczynałam się niepokoić.
- Może list wyjaśni dlaczego jest nieobecny. – pomyślałam i od razu narzuciłam postanowienie że przeczytam go jak wrócę. Mimo, że zaczynałam brać tą całą sprawę z listem coraz bardziej serio, nie zajrzałam do niego ani raz w ciągu tych dwóch tygodni. Po prostu nie mogłam się przemóc.
Gdy po lekcjach wszyscy zebrali się na boisku by wysłuchać informacji o zbliżającym się dniu sportu, ja nie miałam już siły słuchać tego kolejny rok z rzędu. Ścisnęłam mocniej torbę, którą trzymałam na ramieniu i rozejrzałam się czujnie. Wszyscy z zaangażowaniem (najpewniej udawanym) słuchali pani dyrektor Stirling. Uznałam że nikt nie zauważy gdy nagle rozpłynę się w powietrzu.Zaczęłam się powoli wycofywać i po kilku minutach już czekałam na autobus.
Gdy weszłam do swojego pokoju, mój brat – Luke – siedział po turecku na łóżku i przyglądał się na zmianę listowi i zeszytowi z Kopery.
- Co ty tu robisz? – spytałam z niejakim oburzeniem.- I czemu grzebiesz mi w rzeczach ?
Ten podniósł głowę i spytał : - Co to jest ?
Był w tym wieku że lubił wiedzieć wszystko o wszystkim. I to że bardzo ceniłam sobie prywatność najwyraźniej nie przeszkadzało mu wcale bo coraz częściej przyłapywałam go buszującego mi po pokoju. Ale że też musiał znaleźć kopertę.
Popatrzył na mnie wyczekująco i powtórzył pytanie.
- Nie twoja sprawa. – zabrzmiało to ostrzej niż planowałam.
- Twój pamiętnik ? – spytał z ciekawością . I wcale nie próbował ukryć nuty złości, która zabrzmiała w jego głosie.
- Wynocha. – warknęłam i wyciągnęłam ręke po zeszyt. – I oddaj mi to. Natychmiast.
On w tym czasie wyjął z pod poduszki drugi zeszyt.
- Czemu masz dwa takie same pamiętniki ? –Zmienił taktykę. Teraz uderzył w ton młodszego brata, słodziaka. Patrzyłam na zeszyty z nieukrywanym zdziwieniem.
- Ha, sama bym chciała wiedzieć. – odpowiedziałam na jego pytanie w myślach. Faktycznie, wyglądały identycznie. Może gdybym nie skupiła się tylko na liście, olewając zeszyt, zauważyła bym ten szczegół.
- To ty mi dałeś kopertę. Skąd ją wziąłeś ?
Oczy błysnęły mu podejrzanie. Odpowiedział tylko : - Wszystko w swoim czasie.
Podeszłam do Luka bardzo powoli i wyrwałam mu je z ręki. – Zabieraj proszę stąd swój ciekawski tyłek, z łaski swojej. – Tyle wystarczyło by wyszedł.
Usiadłam na brzegu łóżka i oglądnęłam pamiętniki. Tamten z koperty był jakby bardziej wyblakły.
Oba zeszyty otworzyłam na pierwszej stronie. Wpisy były takie same. Moje pismo. Tyle że ten z koperty był wypełniony do końca i zamiast zwykłych wpisów były notatki dotyczące tego, co mam zrobić w danym dniu.
Opadłam na łóżko i próbowałam zebrać myśli.
- To niedorzeczne- powtarzałam sobie chyba z kwadrans. – Ale jednak prawdziwe. Nie ma mowy o pomyłce.. Nagle przypomniałam sobie o Renie. Poderwałam się natychmiast i chwyciłam list. Niestety, nie wyjaśniał czemu jest nieobecny.
Spojrzałam nieufnie na pamiętnik z przyszłości.
- Nawet jeśli to prawda, to nie muszę znać przyszłości.- powiedziałam jakbym chciała rzucić mu wyzwanie. – Do niczego mi to nie potrzebne.
Ale z drugiej strony…
W końcu chwyciłam zeszyt i otworzyłam na 19-stym września. Dzień sportu.
[ 19 września]
Zostałam poproszona o uderzenie podczas gry w softballa.
Wtedy powiedziałam że nie mogę, jednak chciałabym żebyś nie odmawiała tylko się zgodziła.
Mimo ogromnych starań Lui, przegraliśmy.
Odmówiłam i żałuje tego.
Nie dane mi było przeczytać ostatniej linijki bo zadzwonił telefon i Georgi mnie zagadała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz