niedziela, 5 kwietnia 2015

NOWA KSIĄŻKA . ROZDZIAŁ 1


Każda historia miłosna ma czarny charakter,
ale ta historia miłosna jest o czarnym charakterze.

1.
LONDYN, SIERPIEŃ 2015
Siedziałem na przeciwko mojego nowego pracodawcy. Taką przynajmniej miałem taką nadzieję, że nim będzie .
Mężczyzna po czterdziestce, siwiejące  włosy miał gładko zaczesane do tyłu.
Czytając moje cv ,spoglądał na mnie co jakiś czas, ale z jego twarzy nic nie mogłem wyczytać.
Mimowolnie poprawiłem kołnierz koszuli upewniając się czy tatuaż na szyi nie został zauważony.
- Więc ma pan 26 lat, panie Evans? - zapytał nagle.
- Tak jest, sir. - odparłem niemal automatycznie i zaraz pomyślałem -  Co jest ze mną? Zwykle nie jestem boi dudkiem.
- Pana cv jest najciekawsze ze wszystkich i mam przeczucie że nadaje się pan do tej pracy. Tak więc spodziewam się tutaj Pana jutro o 9 rano.
Przez chwilę patrzyłem się na niego jakbym był niespełna rozumu.
W końcu jednak doszedłem do siebie, podziękowałem i tak dalej i wyszedłem.
Wybierając numer nie wiedziałem co jej powiem. Odebrała po drugim sygnale.
- I jak? - usłyszałem nie pewny kobiecy głos po drugiej stronie słuchawki - Jak poszło?
- Chcesz najpierw usłyszeć złe wieści czy te gorsze?
Cisza na linii. - Dawaj złe - rzuciła po zastanowieniu.
- Zła wiadomość jest taka, że będziesz musiała codziennie żyć beze mnie od 9 do 17 od jutra, a gorsza
jest taka że ja nie będę mógł żyć z Tobą od 9 do 17. Dostałem pracę, Stella!
Teraz idź i wykreśl to życzenie ze swojego pamiętnika. Stałem sie niezależny.
Usłyszałem chichot , lecz chwilę później opanowała się i spoważniała.
- Jason, muszę ci coś powiedzieć.
- Mów.
- Nie , najpierw przyjedź do domu.
- Możesz powiedzieć, jestem już w drodze do domu.
- Nie, czekam w domu.
Nagle wciągnęła głośno powietrze .
- Hej, jak tu wszedłeś? - usłyszałem. Tyle że nie mówiła już do mnie.
- Co pan tu robi? Dlaczego wchodzi pan do czyjegoś domu bez pukania?
- Stella? - rzuciłem zdezorientowany do słuchawki. Przyśpieszyłem kroku.
Jedyne co usłyszałem w odpowiedzi to jej krzyk i głośny łomot.
Wtedy bez namysłu puściłem się biegiem.
- Stella? Kto tam jest? Co się dzieje ? - krzyknąłem do telefonu. Wpadałem na każdego kto stał mi na drodze.
- Jason ! - tym razem to ona krzyknęła przeraźliwie.
Po szyi wydłuż kręgosłupa pociekła mi stróżka zimnego potu.
- Hej ! Nie wiem kim jesteś ,ale masz coś do mnie ! Zostaw Stelle ! Stella !  Dzwoń na policje! 
Zanim przerwano połączenie usłyszałem głośny wrzask który przeciął powietrze i huk rozbijanej szyby.
Gdy dotarłem na miejsce niespełna pięć minut później zobaczyłem pod naszym oknem policje i pogotowie. Wokół stał tłum gapiów. Automatycznie ruszyłem w ich stronę bojąc się co mogę zobaczyć. Do końca miałem nadzieję że się mylę , ale gdy zobaczyłem Stelle leżącą w kałuży krwi na ulicy poczułem jakbym dostał nożem w serce.  Ciało odmówiło mi posłuszeństwa i osunąłem się za ziemie z płaczem.
Pogrzeb odbył się tydzień później. Ojciec Stelli , Andrew, podszedł do mnie i poklepał po ramieniu.
- Słyszałem że to był nieszczęśliwy wypadek. Ale wypaść przez okno z dziesiątego piętra.
Andrew przyjmował kondolencje, ja odprawiałem ludzi machnięciem ręki.
Zobaczyłem znajomą twarz więc niezauważony przysunąłem się bliżej . Derek McCann rozmawiał akurat z policjantem.
- Dlaczego FBI zależy na zabójstwu zwykłej dziewczyny? - chciał wiedzieć policjant.
Derek zrobił zirytowaną minę. - Nie chodzi mi o dziewczynę, tylko o jej chłopaka.
- Nie rozumiem.
- Musimy znaleźć mordercę Stelli jak najszybciej. Jeśli on wyruszy na poszukiwanie go , zabije po drodze tylu ludzi że nie starczy miejsc w grobach na wszystkich cmentarzach w Londynie.
Mimowolnie kącik ust mi zadrgał - Jakże on mnie dobrze zna - pomyślałem. Miał racje, już obmyślałem plan działania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz