Księżyc w pełni świecił jasno na niebie.Była ciemna noc a ja stałam nieruchomo
na samym środku polany.
Przysięgłabym że jeszcze przed chwilą leżałam w łóżku - pomyślałam
Zaczekałam
aż moje oczy całkiem przyzwyczają się do ciemności i zaczęłam się
rozglądać ,ale nie widziałam nic poza konturami drzew .Ruszyłam przed
siebie , nie mając pojęcia gdzie się udać .Im dalej w głąb lasu
wchodziłam tym większe ogarniało mnie uczucie przerażenia.Nie wiedziałam
gdzie jestem , skąd się tu wzięłam ani jak wrócić do domu .Po prostu
szłam przed siebie z nadzieją że może spotkam kogoś ,kto mi
pomoże.Przyjrzałam się dokładnie drzewom i wtedy ją zobaczyłam.Czarna
postać stała między drzewami.Ze strachu wryło mnie z ziemię.Z budowy
przypominała mężczyznę.Tak,to na pewno był mężczyzna.Odruchowo
wiedziałam że nie ma zamiaru mi pomagać ,chociażby w najmniejszym
stopniu.Dałam rura w wysoką paproć , mając nadzieje że mnie nie
zauważył.Niestety kiedy zdobyłam się na tyle odwagi by znów spojrzeć na
miejsce gdzie przed chwilą stał, zobaczyłam że ruszył w moim
kierunku.Nagle nie bacząc już na strach, adrenalina wzięła górę and moim
ciałem i zanim się spostrzegłam biegłam już miedzy drzewami w
przeciwnym do niego kierunku.Gdyby nie ten facet nigdy w życiu nie
dowiedziałabym się że potrafię tak szybko biegać.Serce waliło mi jak
młot.Tak się zestresowałam że nie zauważyłam nawet czy ruszył za mną czy
nie.Przelotnie szybko odwróciłam głowę , i ku mojemu przerażeniu
postanowił ruszyć w pościg .A dokładnie był kilka metrów za mną , z tej
odległości pewnie mogłabym zobaczyć jak wygląda ale przez te egipskie
ciemności panujące w lesie nie widziałam nic.
Szybciej , szybciej ,szybciej ! - poganiałam samą siebie - bóg wie co ten facet chce Ci zrobić . Ale on był coraz bliżej .
Nagle zza drzew wyłoniło się jezioro .Księżyc odbijał się w jego tafli jak w lustrze.Odwróciłam się i jego już nie było.
Odetchnęłam
z ulgą że zniknął, ale za to nasunęły się kolejne pytania . Kim on był ?
Czego chciał ? Jak tu trafił ? I gdzie jest to 'tu'?
Podeszłam do
najbliższego drzewa ,oparłam o nie głowę i zaczęłam myśleć co robić
.Poczułam się tak bezradna jak jeszcze nigdy dotąd.Czułam jak łzy
napływają mi do oczów.
Przez ten pościg zrobiłam się pewnie cała
czerwona na twarzy.Musiałam wyglądać okropnie.Wsłuchałam się w noc mając
nadzieje coś usłyszeć .Nic , tylko głucha cisza.
Nagle blisko mnie
usłyszałam szelest liści. Nic specjalnego , pomyślałam .Ale wtedy ktoś
wynurzył się zza drzewa i jednym szarpnięciem mocno przygwoździł mnie do
niego za ramiona.Cisze przeszył głośny wrzask , i niewiele czasu zajęło
mi zorientowanie się że to ja krzyczę.To znów był ten mężczyzna ,który
jeszcze nie tak dawno temu mnie gonił.
-Kim jesteś !? - wrzasnęłam na cały regulator. - Czego chcesz ?!
Mój
głos przeszedł w dziki pisk.Mężczyzna pochylił się nade mną i
uśmiechnął.Ale to nie był zwykły uśmiech ,a na jego widok aż włosy na
rękach stanęły mi dęba i po całym ciele przeszedł mi zimny
dreszcz.Takiego uśmiechu pozazdrościłby mu najgorszy
psychopata.Próbowałam strącić jego ręce z moich ramion ale poczułam że
nawet gdybym miała moc supermena nie zdołałabym choćby zmniejszyć siły
ucisku.Skierował głowę powoli w kierunku mojej szyi , a ja nie miałam
pojęcia czemu ale czułam że doskonale wiem co zamierza zrobić.Zaczęłam
krzyczeć i jedynym, co zobaczyłam zanim zamknęłam oczy była para
śnieżnobiałych kłów.
Obudziłam się , łapiąc gwałtownie
oddech.Odruchowo złapałam się za szyje , ale oprócz zimnego potu nie
wyczułam nic szczególnego.
Rozejrzałam się ostrożnie.Znów byłam w
moim pokoju.Spojrzałam na zegarek , 2.35 .Usiadłam i schowałam głowę w
poduszkę interpretując każdy osobny kawałek snu.
Był strasznie realny, mimo iż wiedziałam że śnie.I najbardziej niepokojące było to że nie śnił mi się pierwszy raz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz