Gdy w słuchawce zapadła cisza stałam w miejscu jeszcze przez dłuższą chwilę.
Na dłuższą metę nie powinno mnie to obchodzić ale kogo ja oszukuję?
Jak ten baran mógł wyjechać ,tak bez słowa.
Serce ścisnęło mi się z bólu.Skuliłam się na łóżku i pozwoliłam łzą płynąć.
Po jakimś czasie ciesze przerwał dźwięk telefonu.
- Halo ? - odebrałam wycierając reszty łez z policzków.
- No hej.Jak się czujesz?
- Cześć Zoe.Wszystko ok.
- Słyszę właśnie.Opowiadaj co się stało.
- To nie jest rozmowa na telefon.Możemy się jutro spotkać i pogadać ?
- Nie wiem czy dam radę.
- Przecież dziś wróciłaś do domu , prawda ?
- No tak.
- Ale ?
- Ale umówiłam się już z Nicholasem - Telefon niemal wypadł mi z ręki.Mimo wszystko nie chciałam bawić się w zazdrosną przyjaciółkę i na początku rozmowy stawiać warunek '' on albo ja,wybieraj!''
Więc zignorowałam ukłucie w sercu i powiedziałam po prostu ; - Aha.Jak będziesz miała czas to zadzwoń.
I się rozłączyłam.I dopiero teraz dotarł do mnie pewien fakt.Skoro Cam jest wampirem ,a Nicholas to jego brat.O cholera ! Chwyciłam za telefon i wybierałam numer Zoe, ale ktoś jakby na złość idealnie w tym momencie ,zadzwonił do drzwi.
Chciałam jak najszybciej dzwonić do Zoe i wykrzyczeć ile sił w płucach żeby nie spotykała sie z Nicholasem.Ale z drugiej strony nie chciałam niepotrzebnie siać paniki ,więc zebrałam resztki spokoju jakie mi pozostały i zbiegłam schodami na dół.Gdy otworzyłam drzwi stanął przed emną anioł.Mężczyzna był dwie głowy wyższy ode mnie i zbudowany jak zapaśnik.Na tle ciemnych rzeczy ,jakie miał na sobie włosy strasznie się wyróżniały.Włosy tak jasne ,że prawię białe.Spływały mu na ramionach a kilka kosmyków niezgrabnie błądziło po anielskiej twarzy.Błękitne oczy świdrowały mnie od palców nóg aż po czubek głowy ze spokojem i niepohamowaną radością.
Poczułam że szczęka mi opada.Ten chłopak nie wyglądał jak zwykły człowiek.Chwila ...
- A może to wampir ! - pomyślałam ,czując jak żołądek podchodzi mi do gardła.
Niezbyt dobrze skojarzyłam fakty więc byłam już gotowa zamknąć mu drzwi przed nosem ,pobiec na góre z piskiem i zamknąć się szczelnie w szafie ale się powstrzymałam.
Staliśmy i po prostu się sobie przyglądaliśmy.Nagle poczułam że już gdzieś te oczy widziałam.Zignorowałam nadpływające wspomnienie ,wytężając wszystkie zmysły.Myślałam że ten lada chwila rzuci się na mnie szczerząc kły.Ale tego co zrobił nie spodziewałabym się za nic.
Uśmiechając się promiennie ,objął mnie mocno ,tak że uniósł mnie ponad ziemie i palcami oderwałam się od podłoża.Muszę przyznać ,silny jest.
- Solange ! To na prawdę ty ! - krzyknął niski męski głos.
- Tak.A ty to kto ? - powiedziałam próbując się wyrwać z uścisku.Śmieszne,równie dobrze mogłabym próbować przesunąć ważący kilkanaście ton pomnik.
Postawił mnie natychmiastowo i spojrzał z wyrzutem.-Jak to kto ? Nie poznajesz mnie?
Śmieszne.Zrobiłam minę mówiącą `a wyglądam jakbym poznawała?`
- Nie.A powinnam ?
- Mama nie mówiła ci że przyjadę ? - Zrobił minę urażonego dziecka.Nie,to na pewno nie wampir.
- Zaraz - Uniosłam palec,karcąc się w duchu za tą nieprzyjemną sytuacje - Jesteś Lucas ?
Smutną minę momentalnie zastąpił uśmiech.
- No pewnie. - Odpowiedział - Jak mogłaś mnie nie poznać ? Ja cię poznałem od razu.
- Bo ja się za bardzo nie zmieniłam. - Prześwidrowałam jeszcze raz chłopaka ,którego z początku wzięłam za anioła.(Tego anioła ,który kilka lat temu bez wyrzutów rzucał mi prosto w twarz robakami.)Idealnie wyrzeźbione mięśnie.Szerokie barki.Szeroka linia szczęki. - Za to ty trochę tak.Jak ostatnio cię widziałam byłeś niższy ode mnie i na prawdę nie zbyt dużo osób rozpoznawało czy jesteś chłopakiem czy dziewczyną. - Położyłam ręce na biodrach i dalej się mu przyglądałam.
- Dawno się nie widzieliśmy.
- Podobno macie z nami mieszkać przez jakiś czas.
- Tak - Skinął głową - Dopóki nie wyremontujemy naszego starego domu.Rozumiesz, nie należę do tej grupy ludzi ,która lubi zasypiać nie wiedząc czy już się obudzi.
- He ? - spytałam zdziwiona - Nie rozumiem.
- Chodziło mi o to , że nie chciałbym żeby podczas snu dach zwalił mi się na głowę.
- Ahaa. Nie stójmy tak w drzwiach.Wchodź ,pokaże Ci twój pokój - powiedziałam ciągnąc go do środka.
Lucas bez problemu znalazł swoje miejsce w domu.Krążył w te i we wte jakby miał ADHD.
W końcu wpadł do mojego pokoju i usiadł na krawędzi łóżka.
Wpatrywał się we mnie jakby chciał coś powiedzieć ale nie do końca wiedział czy powinien.
Chyba jednak doszedł do wniosku że nie powinien bo położył się obok mnie, ręce założył za głowę i wpatrywał w sufit w zupełnej ciszy.
Zawsze sobie tak leżeliśmy kiedy miałam osiem lat.Cam jest trzy lata starszy więc on miał wtedy jedenaście.Ale na litość boską, teraz mieliśmy dużo więcej.I nie leżał już obok mnie chuderlawy chłopczyk tylko prawdziwy pociągający facet.A to na prawdę wyprowadzało mnie z równowagi.
Nagle moją uwagę przykuł tatuaż na jego prawym ramieniu.Czerwona róża na tle jakiegoś starożytnego symbolu.Dotknęłam różę palcem, ale Lucas jakby poparzony szybko poprawił rękawek koszulki, zakrywając tatuaż.
- Co to ? - spytałam szeptem.
- Nieważne.
Chwyciłam go za ramię i zmusiłam by popatrzył na mnie. - Mów - powiedziałam bardziej stanowczym głosem.Zaraz,zaraz.. skądś znałam ten znak.A tak! Wtedy ,gdy z mamą byłyśmy w piwnicy i pokazywała mi listę rodzin w zakonie na rogu była pieczęć.Czerwona róża i taki właśnie symbol.
Ale dlaczego Lucas go miał ? - Czemu masz symbol zakonu na ramieniu?
Chłopak prawie zakrztusił się powietrzem.Gdy już doszedł do siebie chwycił mnie za ramiona.
- Skąd ty o tym wiesz ? - Powiedział nie kryjąc że doznał głębokiego szoku.
- O zakonie ? Mama mi powiedziała wszystko.
- Wszystko ?
- No tak.
- Przecież nie osiągnęłaś odpowiedniego wieku byś mogła wiedzieć cokolwiek o zakonie.
- Cóż , powiem tak ; sprawy się lekko skomplikowały.
- Jak to ? - spytał zdziwiony.
- Powiem ci , jeśli ty mi pierwszy mi odpowiesz czemu masz ten tatuaż.
- Bo ja należę do zakonu.
- Co ? - teraz to ja nie kryłam zdziwienia. - Ale jak to ?
- Normalnie.Skończyłem już osiemnaście lat ,więc wstąpiłem do zakonu.
- Jesteś łowcą ?
- Tak.Teraz twoja kolej. -Skinęłam głową i choć niechętnie,opowiedziałam przyjacielowi jak to zakochałam się w wampirze i nic nie zauważyłam.Opowiedziałam wszystko od początku do końca.
Komu jak komu , ale Lucasowi Smith'owi ufałam jak mało komu.
- Nie fajnie - podsumował.
- Tak myślisz ? - spytałam z sarkazmem.- Wiesz co jest najgorsze ?
- Hmm ?
- Że mimo wszystko za nim tęsknie.- Spojrzał na mnie ze zgrozą.
- Za wampirem ? Daj spokój Solange.
Spojrzałam na niego ze łzami w oczach - Nie moja wina ,baranie że nie wiedziałam kim jest.
- Mam pomysł jak cie rozweselić - powiedział nagle uśmiechając się.
- Jaki ?
- Jutro pojedziemy do jakiegoś fajnego baru.Dawno mnie tu nie było,pewnie dużo się pozmieniało.
- Jutro mówisz...
Zakrył mi dłoń ustami. - Nie chce słyszeć 'nie'. Idziemy i koniec.Gdy tu byłem ostatnio nie mogliśmy sami przechodzić przez ulicę.Teraz zabieram cię prawdziwym motorem do prawdziwego klubu i nie ma zmiłuj. - w jego oczach zabłysnął cień determinacji.Nie mogłam się na ten widok nie uśmiechnąć.
- No okej - zgodziłam się w końcu.
Nagle Lucasowi zaczęła dzwonić komórka.Odebrał i krążył chwilę po pokoju.
W końcu się rozłączył i znów usiadł obok mnie z ponurą miną.
- O co chodzi ? - spytałam w końcu.
- To Lawrence.Dostałem nowe zadanie.
- Jakie zadanie ? - spytałam zdziwiona.
- Mam mieć oko na Zoe. - zsunęłam się z krawędzi łóżka ,ale chłopak momentalnie mnie złapał i teraz siedziałam na jego kolanach.On był z tego powodu najwyraźniej ucieszony.
- Czemu ? - spytałam w końcu czując że przez obecną pozycję oblewa mnie rumieniec.
- Bo zaczęła zadawać się z Nicholasem Crossem.- Dopiero teraz sobie przypomniałam że miałam ją ostrzec a cały dzień baraszkowałam po domu z Lucasem.Mimo wszystko musiałam mieć pewność.
- A masz ją pilnować bo Nicholas jest ... - i znów nie mogłam powiedzieć tego słowa na głos.
- Tak - chłopak kiwnął głową - Nicholas jest wampirem.Tak jak Cam.
(sorki za błędy ale szybko pisałam =)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz