piątek, 18 maja 2012

ROZDZIAŁ 9

Nicholas wystartował tak szybko że nie zauważyłabym że ruszył się z miejsca , gdyby nie to że Cam , który jeszcze przed chwilą stał obok mnie teraz leżał na podłodze trzymając się za brzuch.
Tak jak myślałam , nie obejdzie się bez bitki.Tylko że tym razem nie zamierzam stać jak ta gęś i tylko się patrzyć.Momentalnie doskoczyłam do Cam'a zanim zrobił to Nicholas i stanęłam między nimi.
- Odsuń się - poprosił Cam ciężko dysząc.Tego drugiego ta scena najwyraźniej rozśmieszyła.
Wydał z siebie tubowy śmiech.
- Aż tak cię to śmieszy ? -Spytałam , próbując ukryć pogardę w głosie.
- Oczywiście.
- Jesteś żałosny.
Spiorunował mnie wzrokiem.
- Ja jestem żałosny ? - Pytając z sarkazmem ,przeniósł wzrok na Cam'a - Wybacz , że śmiem się nie zgodzić ,ale to nie ja po jednym ciosie nie mogę się podnieść z ziemi.Straciłeś kondycje ,braciszku ?
Cam podniósł się i ruszył w jego stronę napinając mięśnie.A Nicholas jakby tylko na to czekał ,oparł dłonie na biodrach i uśmiechnął się.
Ale inaczej niż zwykle.Zimny dreszcz przeszedł mi po plecach i włosy na rękach stanęły dęba.
Nagły trzask wyrwał mnie z zamyślenia.
Teraz to Nicholas leżał na ziemi skulony w kłębek.
Ha ,dobrze Ci tak ,pomyślałam.Ale mimo wszystko zawołałam;
- Cam , przestań! - momentalnie znalazłam się obok niego i chwytając go za rękę poprosiłam - proszę , nie rób czegoś czego będziesz żałował.
Popatrzył na mnie z dziwną miną.
- Wybacz , ale tym razem mu nie podaruję. - Odwrócił głowę i przywalił bratu pięścią prosto między oczy.
Ten jęknął z bólu i osunął się na ścianę.
Co normalna dziewczyna zrobiłaby w takiej sytuacji , gdy prośby już nie pomagają ?Nic innego tylko zabrałaby łachmany i z głową dumnie uniesioną jak paw ,wyszła by z baru , z nadzieją że chłopakowi zależy na niej na tyle że zorientuje się i pójdzie za nią.I tak właśnie zrobiłam , zostawiając za sobą knajpę BlackBird i ruszając w kierunku najbliższej ławki.I to była najlepsza rzecz jaką mogłam zrobić ,bo trzy minuty później Cam stał obok mnie ze spuszczoną głową.
- Słuchaj , Solange chciałbym ... - zaczął z udręką w głosie.Natychmiast mu przerwałam.
- Przeżył ?- Spytałam ,i to całkiem na poważnie.
- Co ?
- Pytam czy Nicholas przeżył .
- No tak .Przeżył - Powiedział mocno zaskoczony.
Opadłam z ulgą na ławkę i popatrzyłam na niego z miną mówiącą '' co to miało być do cholery ?''
Usiadł obok mnie na łacwe i chwycił mnie za dłoń.Jego dłoń była twarda i ciepła , jak prawdziwa męska dłoń.Spojrzałam na niego.Zastanawiał się nad czymś i zaczął dobierając starannie każde słowo.
-Słuchaj , jest dużo rzeczy których nie wiesz na mój temat.
- Więc czemu mnie nie oświecisz ?
- Bo nie jesteś na to gotowa.Zrozum , nie wszytko jesteś jeszcze w stanie pojąć.
- Czemu każdy coś przede mną ukrywa ? - głos mi drżał jak nigdy - Dzieją się różne rzeczy , też takie o których ja nie mogę powiedzieć tobie.Ale wszyscy jakby się uwzięli i nie mówią mi całej prawdy.
Masz mnie za głupią ? - Nie zorientowałabym się że płacze gdyby Cam nie starł mi zabłąkanej łzy z policzka.Ujął moją twarz w dłonie i spojrzał mi prosto w oczy.Jego wyrażały teraz dużo emocji ale przede wszystkim widziałam smutek i poniekąd zrozumienie.
- Obiecuję że wszystko Ci wyjaśnię , gdy nadejdzie odpowiedni czas.
- Czyli kiedy ?
- Nie dziś.
- Ale czemu nie chcesz mi powiedzieć ?
Spuścił głowę i włosy zasłoniły mu twarz - Bo na pewno byś mnie znienawidziła - powiedział szeptem.
- Co takiego ? - teraz najwyraźniej była  moja kolej by się zdziwić.
- Nic takiego.Obiecałem że ci powiem , i słowa dotrzymam.Ale jeszcze nie teraz.
- To opowiesz mi chociaż o twoich relacjach z Nicholasem ? Jak to się stało że jesteście braćmi ?
Spojrzał na mnie z ukosa.
- Wiesz ,nasi rodzice bardzo chcieli dwójkę dzieci i ja nic na to nie poradzę mimo wszystko - powiedział z uśmiechem.
Mimo wszystko ja też się uśmiechnęłam - Nie o tym mówiłam.Pytałam na serio.
- A ja na serio odpowiedziałem.
Posłałam mu spojrzenie pełne niecierpliwości.
- No okej.Urodziłem się jako Cameron Cross.Gdy zerwałem kontakt z rodziną zmieniłem nazwisko na Hagen , nazwisko panieńskie mojej matki.Cam to skrót od Cameron gdybyś nie wiedziała.- znów tej szelmowski uśmieszek.
- Więc Nicholas to na prawde twój brat - powiedziałam z zmieszaniem.Dobrze się maskowali z tym pokrewieństwem, ale w sumie nie dziwie się że nikt nie skojarzył że mogą być braćmi.Są jak dwa inne gatunki.Cam wygląda jak czystko krwisty Hiszpan, czarne włosy i oczy.Nicholas jest jego totalnym przeciwieństwem , blondynem z niebieskimi oczami i jaśniutką karnacją.
Równie dobrze pan Sparks mógłby mi powiedzieć że jest czarodziejem.Ale w sumie był łowcą.
Wcale nie tak najgorzej.Moje myli powędrowały w inne klimaty.Nie mogłam dłużej się tego wypierać.Też byłam łowcą. Tak samo jak babcia,dziadek,mama ,tata ...nawet Zoe i jej rodzina.Poniekąd byłam dumna z tego ,że moja rodzina ma taką barwną historie i mogę przeczytać o niej w książkach.Ale jeszcze nie tak dawno temu nie wierzyłam w wampiry.A teraz miałam je kołkować , a jeden uganiał się za mną w nie przyjaznych raczej zamiarach i ostatnio znacznie przekraczał granice komunikacji.Przynajmniej ludzkiej.Z zadumy wyrwał mnie Cam.Jak zwykle.
- Nie jesteśmy zbyt podobni , co ?
- Ani trochę.
 - Czemu się tak nie lubicie ?
- Różnice charakterów.Aj tak od razu nie lubimy.
Jak na przyszłego łowce wampirów , kiepsko było u mnie ze spostrzegawczością.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie że moją i Cam'a twarz dzieliły jedynie niecałe dziesięć centymetrów.
- Pamiętasz na czym skończyliśmy przy basenie ? - Spytał przybliżając się.
Twarz zalał mi rumieniec i zrobiło mi się gorąco.
- Nie za bardzo - skłamałam.
- To pozwól że ci przypomnę. - powiedział zakrywając moje usta swoimi.
Jego usta dotknęły moich ,nieśmiało ale zarazem łapczywie i subtelnie.
Zadrżałam,to było dziwne uczucie.Odczuwałam lekkie falowanie.Zalała mnie fala ciepła ,
skupiłam się na Cam'ie, na jego silnych dłoniach zaciskających się wokół mojej talii, na smaku jego pocałunku i cieple jego skóry.Do tej pory byłam głupia , nie dopuszczając do siebie prawdziwych uczuć.
Całowanie Cam'a wydawało się szalone i niedopuszczalne.Ale nie mogłam dłużej oszukiwać samej siebie.Pragnęłam tego pocałunku jak niczego innego na świcie , w chwili w której po raz pierwszy zobaczyłam Cam'a.
I teraz miałam go przy sobie.Jego silne ramiona dawały poczucie bezpieczeństwa,którego tak potrzebowałam.Jego dłonie wędrowały śmiało po moich plecach.Język te nieźle sobie radził.
Usłyszałam jego pomruk satysfakcji,cichy,gardłowy.Przyciągnął mnie mocnej do siebie ,tak że nasze ciała  nie dzieliła już żadna odległość i zaczął całować mocniej.Pomyślałam że mógłby tak zostać jeszcze z dwie godziny ale on nagle odsunął się i wstał z ławki.
Popatrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Wracajmy - powiedział nagle i ruszył w stronę motoru - Odwiozę cię.
Przez szok spowodowany pocałunkiem ,jak i jego zachowaniem posłusznie posłuchałam.
Pół godziny później byliśmy pod moim domem.W środku panowały egipskie ciemności,więc mamy nie było w domu.
- To widzimy się jutro w szkole ? - spytałam podając mu kask.
- Jasne ,słońce.
- Czemu mówisz do mnie słońce ?
- Bo lubię cie tak nazywać.
Ruszyłam w stronę domu ale chwycił mnie za rękę.Co jak co ,ale refleks miał nie z tej ziemi.
- Hej , a buziak na do widzenia ? - Powiedział z uśmieszkiem na twarzy.
Złożyłam na jego ustach szybki pocałunek i pobiegłam w stronę domu.
Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie nadsłuchując charkot silnika , gdy odjeżdżał.
Wieczorem zadzwonił telefon.
- Cześć ,Zoe - powiedziałam pogodnie odbierając .Nie żebym myślała że dzwoni kto inny , dodałam w myślach.- Tęsknie , wiesz?
- Wiem.Myślisz że ja nie tęsknie.Nawet powiesiłam sobie twoje zdjęcie nad łóżkiem.- Obie jednocześnie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Jak tam u ciebie ? - spytałam łapiąc oddech.
- A bardzo dobrze.Dziś nauczyłam się doić krowę. - odpowiedziała z dumą.
- Nie miałaś tam jechać żeby doić krowy ,tylko żeby pomyśleć nad tą sprawą z zakonem.Sama tak powiedziałaś.
- No i to też robię.
- Właśnie słyszę.
- Poważnie.Myślałam o tym i w sumie nie będzie źle ,jeśli ty będziesz obok.Skoro już pogodziłam się z istnieniem tych wampirów to pewnie też gdzieś istnieją wróżki i tak dalej.Może spotkamy kiedyś Club Winx jak będziemy na łowach ? - zażartowała.
- Może.Ale szczerze, to jakoś nie widzę nas jako łowców.
- A ja tak.Z toporami i łukami.Będzie nieźle skopać kilku wampirom tyłek.
- Żebyśmy tylko nie skończyły z toporem nie powiem gdzie.
- Będzie dobrze.A tak nawiasem mówiąc to jak tam z Nicholasem po tej ostatniej akcji.
Racja, nie powiedziałam jeszcze Zoe o dzisiejszym spotkaniu.
- A dobrze, widziałam go dziś w barze.
- Widziałaś go ? - Zszokowana Zoe zachłysnęła się powietrzem - Przecież powinien być w szpitalu .
- Albo i nie.Może przesadziłyśmy z tym pobiciem.Jak go dziś widziałam to nie miał nawet siniaka.
- Aha. To dobrze w sumie.
Dopiero teraz coś zaświtało mi głowie.
- A czemu tak nagle pytasz o Nicholasa?
- A tak sobie - nawet przez telefon wiedziałam że się rumieni.
- Yhy , taka z ciebie kłamczucha jak ze mnie baletnica.No ok , przynajmniej mnie nie oszukasz - Za innych nie ręczę , dodałam znów w myślach.Chwile walczyła z samą sobą ale w końcu przemówiła ;
- No dobra , wiem że to głupie tak po kilku dniach znajomości ,ale .. - i zamilkła.
- Ale ?
- Nie ważne.
- Zoe Turner , mów. -nie dawałam za wygraną.Ten mój ośli upór.
- Chyba się zakochałam w Nicholasie.
Teraz po obu stronach zapadła grobowa cisza.
- Świetnie - powiedziałam w końcu.
- Jak to świetnie - spytała zaskoczona Zoe ?
- Świetnie , bo ja chyba zakochałam się w Cam'ie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz