niedziela, 20 maja 2012

ROZDZIAŁ 10

- Co powiedziałaś ? - wydukała w końcu Zoe po kilku nieudanych próbach złapania oddechu.
- To co słyszałaś.Chyba kocham Cam'a. - Chyba go kocham ? Rozpaczliwie go pragnę i tyle ,dodałam w myślach.Nie musiała wiedzieć że z każdym dniem coraz bardziej ,desperacko pragnę by trzymał mnie w silnych ramionach i całował.O tym wiedziałam tylko ja i Bóg , i tak miało pozostać.
- Chyba ? Jak to chyba ?
- Normalnie.Słuchaj , sama nie wiem co o tym myśleć.Jak tam na wsi ? - Próbowałam skierować temat rozmowy w zupełnie odległym kierunku.
- Doszło już do czegoś ? - Ale Zoe najwyraźniej nie planowała poddać się bez walki.
- Tylko się całowaliśmy.
- Tylko ?! - Teraz to już na pewno nie da mi się łatwo wyplątać.Ale sama się wkopałam -Jak on całuje ?
Na samo wspomnienie całe moje ciało zalała fala ciepła.
- Wspaniale. - Odpowiedziałam rozmarzonym głosem.
Opowiedziałam Zoe wszystko co działo się tego wieczoru.Ona tylko potakiwała i tego typu rzeczy.
- Słuchaj , wiem że może to zbytecznie ale dam ci radę.
- Jaką ?
- Powiedz mu co czujesz.
- Oszalałaś ?
- Nie . No bo pomyśl , co jak on też myśli o tobie w ten sposób ?
- Powiedziałby mi to wprost.
Zoe parsknęła śmiechem - Przecież to facet.Myślisz że im łatwo się gada o takich sprawach?
- Mniejsza.
- Na prawdę powinnaś mu powiedzieć że go kochasz. - Nie chciałam się dłużej sprzeczać więc potaknęłam.
Skończyłyśmy rozmawiać po północy gdy zorientowałam się że cisza po drugiej stronie nie oznaczała że Zoe nie wie jak skomentować zajście , tylko normalniej w świecie odpłynęła.
Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zasnęłam przywołując wspomnienia pocałunku z Cam'em.
Rano wstałam wcześniej i skradałam się po woli do kuchni by nie obudzić nikogo.
Była piąta i nawet tata był chyba jeszcze w domu.O ile wrócił na noc.
Gdy byłam już w salonie czyjaś ręka opadła na moje ramie i mimowolnie wrzasnęłam.
- Ciii .. obudzisz tatę ,dopiero nie dawno wrócił. - powiedziała mama zatykając mi usta.
- Jezu ! Nie strasz mnie tak na przyszłość .Myślałam że śpisz.
- Dzwonił do mnie Lawrence.
- O tej godzinie ?
- Z tego co wiem , ty wcale nie byłaś lepsza w ostatnią sobotę.
- To było ważne.
- To też było ważne.Nawet bardzo.
- O czym rozmawialiście ?
Wyraz jej twarzy zmienił się a między brwiami pojawiła się zmarszczka.
- O twojej znajomości z Cameronem Hagenem.Albo raczej Crossem.
Otworzyłam szeroko oczy , nie próbując nawet ukryć zdziwienia.
- Ale jak ty - nie dokończyłam bo w kieszeni szlafroka mamy zadzwonił telefon.
- Słuchaj Solange, porozmawiamy później , ale mam do ciebie prośbie.Właściwie to nie prośba tylko zakaz.Nie zadawaj się z tym chłopakiem.Nie możesz mu ufać. - powiedziała głosem pełnym napięcia po czym zniknęła w pokoju.
Mimo zakazu od matki , w szkole i tak siedziałam z Cam'em w ławce.Nie zamierzałam się od niego odsuwać tylko dlatego że mama tak chce.Nie teraz , kiedy zdałam sobie sprawę ile dla mnie znaczy.
Spojrzałam na niego zza zasłony karmelowych włosów.Na jego idealne rysy.Nie jeden anioł sfrustrowany płakałby z zazdrości.
Nie wiedziałam co ze mną zrobił , ale nigdy jeszcze nie odczuwałam takiej potrzeby bycia z kimś.
Chciałam rzucić mu się na ramiona i nigdy nie puszczać.
Mimo dyskrecji , on jakby wyczuł że go obserwuje i odwrócił głowę.Nie było sensu odwracać oczów jak poparzona więc tylko posłałam mu najserdeczniejszy uśmiech na jaki mnie było stać.
On natomiast podał liścik.'' co powiesz na wypad nad morze?''
Spojrzałam na niego z dziwną miną''Kiedy?'' .Teraz z kolei on spojrzał na mnie jakbym była głupia.
Mimo to uśmiechnął się i odpisał ''dziś''.
Niby był środek tygodnia.Ale mimo wszystko bardzo chciałam gdzieś z nim pojechać.
Być z nim sam na sam i poznawać go coraz lepiej.Rozmawiać i nie tylko.
Odpisałam ; '' przyjedź o piątej '' i podałam  mu liścik.
Jadąc przytulona do Cam'a nie obchodziło mnie co myśli mama ani nikt inny.
Zostawiliśmy motor na parkingu przy plaży i ruszyliśmy w stronę oceanu.
Chodziliśmy wzdłuż plaży trzymając się za ręce i rozmawialiśmy o wszystkim o czym tylko się dało.
O ciuchach,samochodach,podróżach,filmach i jedzeniu.
Nie zauważyłam nawet gdy słońce zaczęło chować się za horyzontem.Usiedliśmy na piasku i patrzyliśmy na ocean.Widok był oszałamiający.
- Lubisz horrory ? - Spytałam ni z tego ni z owego.
- No lubię - odpowiedział wciąż wpatrując się w ocean - A ty ?
- No też lubię.Jaki jest twój ulubiony?
- Wszystkie lubię.Każdy jest fajny na swój sposób.
Chcąc podtrzymać rozmowę spytałam ;
- Wierzysz w takie rzeczy ?
- Jakie ?
- Duchy , wilkołaki - westchnęłam ciężko - wampiry.
W końcu na mnie spojrzał - Wierzę.
Znów patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem.Nawet najlepszy z najlepszych nie miałby pojęcia o czym ten chłopak teraz myśli.
- Ale to dziwne , prawda ? Że wśród nas są takie stworzenia.I żyją w zgodzie z ludźmi.Od wielu lat.
- Więc też wierzysz w takie rzeczy ?
- No tak. - Powiedziałam podnosząc się.
- Gdzie idziesz ? spytał Cam chwytając mnie za rękę - Chyba nie chcesz ode mnie uciec ?
- Nie.Chce tylko rozprostować nogi.Przejdziemy się jeszcze ?
- Jasne - powiedział podnosząc się.
Idąc tak wzdłuż oceanu przypominały mi się słowa Zoe .'' powinnaś powiedzieć mu co czujesz''.
Może na prawdę powinnam to zrobić.Ale tak naprawdę bałam się odrzucenia.Czy on na prawde czuł do mnie to samo co ja do niego ? A co jak nie ? Mimo to musiałam spróbować.
- Słuchaj ,Cam.Jest coś co chce ci powiedzieć.
Zatrzymał się i spojrzał na mnie.
- O co chodzi ,słońce ?
Powiedzieć,nie powiedzieć,powiedzieć,nie powiedzieć.W środku mojej głowy toczyła się trzecia wojna światowa.
-No bo chodzi o to że ... - Nie ! nie mogę tego powiedzieć , przeklinałam się w duchu.
Czułam się zażenowana.Spuściłam głowę czując że nie wyduszę z siebie nic więcej ale Cam chwycił mnie za ramiona i spytał ponownie ;
- O co chodzi ? Nie strasz mnie.
- O nic. - powiedziałam podnosząc głowę.Nie mogłam mu tego powiedzieć.
- Na pewno ? - uśmiechnął się a z jego twarzy znikły oznaki troski ,jeśli w ogóle tam były. - Może chciałaś wyznać mi miłość ?
Nie chcąc dać po sobie poznać że te słowa prawie wryły mnie w ziemię , tylko prychnęłam.
Mimo to twarz zalał mi rumieniec a puls przyśpieszył szaleńczo.
- Chyba cie coś straszy.Nigdy bym się nie za .... - I nie zdążyłam dokończyć bo zakrył mi usta swoimi.
Pocałunek był jeszcze lepszy od poprzedniego.Był namiętny i żarłoczny , jakby miał być już naszym ostatnim.Jego ręce znalazły się pod moją bluzką. Pewnie odnalazły drogę na mój krzyż, żeby
przytulić mnie mocniej.Przyległam ustami do jego warg chaotycznie i dziko.
W jego kieszeni zadzwonił telefon.Ale chyba nie zamierzał odbierać.
- Nie odbierzesz ? - spytałam próbują złapać oddech.
- A wygląda jakbym chciał to zrobić ? - powiedział uśmiechnięty - Mam lepsze rzeczy do roboty. - I znów wpił się w moje wargi.
- Koniecznie musimy to powtórzyć - powiedział Cam gdy staliśmy pod moim domem.
- Wycieczkę czy pocałunek ? - odparłam wesoło.
- A które byś wolała ? - Uśmiechnął się łobuzersko
- Chyba to drugie.
- To się akurat da załatwić.- W jego kieszeni zadzwonił telefon ,ktoś na prawdę uparty się do niego dobijał - Ale nie w tej chwili.Wpadnę później. - powiedział wsiadając na motor.
- Jak to później ? - krzyknęłam ale nie udało mi się przekrzyczeć hałasu.
Nie miałam pojęcia o o mu chodziło ale bardzo chciałam się z nim zobaczyć.
Pogadałam sobie z Zoe i opowiedziałam jej o dzisiejszej wycieczce.
- Robi się coraz ciekawiej - podsumowała kończąc rozmowę.
Już miałam się kłaść spać gdy usłyszałam pukanie w szybę.
Spojrzałam w stronę okna i coś w moim brzuchu zrobiło salto ze szczęścia.
Cam stał po drugiej stronie okna i to jak się tam dostał w ogólne straciło dla mnie znaczenie.
- Co ty tu robisz o tej porze ? - Spytałam z udawaną furią gdy otwierałam okno.
- Wiszę ci całusa , nie ?
- Faktycznie.Ale czekaj ,co jak ktoś wejdzie.
- Nikt nie wejdzie.
Ruszył do przodu a ja zaczęłam się cofać.Nagle stałam między nim a ścianą.Nie było żadnej drogi ucieczki.Czubki jego butów dotykały moich palców.Jego zapach i całe ciało przyciągnęło by każdą kobietę.Miał na sobie to samo co na plaży.Granatowy T-shirt ,czarne spodnie i motocyklową kurtkę.Ja za to stałam w koszulce i  majtkach.
Czarne włosy powinny zostać podcięte z miesiąc temu a oczy koloru węgla przeszywały mnie na wylot.
Tak dokładnie to moje usta.
- Czekaj - wyciągnęłam ręce po przodu i poczułam jego muskularną pierś.
Gdy przywarł do mnie ustami po mojej silnej woli nie pozostał żaden ślad.
Na pewno pocałunek byłby wspaniały jak zawsze gdyby coś nam nie przeszkodziło.
A dokładniej kołek, który przeleciał przez środek pokoju ze słyszalnym świstem i gdyby Cam się nie schylił dostałby nim prosto w głowę.
Spojrzałam w stronę z której przyleciał i zobaczyłam  .... mojego tatę stojącego w progu i syczącego ;
- Wampir !



( sory za wszystkie błędy )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz